Co jest prawdą, a co nie

Za nami trzecie spotkanie w ramach cyklu „Tajna Historia XX wieku”. Doświadczeniami z podróży do Czarnobyla podzielił się Dominik Wójcik, a przekazana przez niego wiedza, pozwoliła oddzielić rzeczywistość od fikcji. 

Tym razem w Parku Techniki Wojskowej poruszono temat, który niejednego ciekawi i niejednego porusza. Obszerna relacja dotyczyła przeszłości i teraźniejszości Czarnobyla i „zamkniętej strefy”. Spotkanie poprowadzone przez dziennikarza-podróżnika-czytelnika Dominika Wójcika miało przede wszystkim oddzielić mity od prawdy na temat katastrofy w Czarnobylu oraz życia w sąsiednich miasteczkach i wioskach. Dzięki relacji i podzieleniu się wspomnienia z wyjazdów w te miejsca, które odwiedził już parokrotnie, słuchacze mogli dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, nawet takich o których nie mieli wcześniej pojęcia.

Rozmowę o tragicznych losach tego miejsca oczywiście rozpoczęto od historii wybuchu oraz przedstawienia co od tamtej pory zostało zrobione w okolicach reaktora, w którym doszło do wybuchu 26 kwietnia 1986 r. Uczestnicy przeszli również krótką lekcję fizyki i wprowadzenie do promieniowania radioaktywnego oraz skażenia promieniotwórczego.

Okazją do pokazania co jest prawdą, a co nie, była historia miasta Prypeć. Przede wszystkim należy pamiętać, że do wybuchu doszło w nocy z soboty na niedzielę, więc zdjęcia przedstawiające porozrzucane rzeczy w szkołach czy przedszkolach, które niby opuszczano w popłochu nie mają nic wspólnego z faktami, a jedynie budują napięcie wokół tego miejsca. Okazuje się również, że bardzo często są one także specjalnie ustawiane, tylko po to by dodać im dramaturgi, a nie by pokazać prawdę…

Swoją szeroką wiedzę w tym temacie Dominik Wójcik popierał bogatym zbiorem zdjęć, przedstawiającymi budynki mieszkalne, użytkowe i miejsca stworzone dla mieszkańców Prypeci, w tym szkół, szpitala, wesołego miasteczka czy zakładów „Jupiter”. I to właśnie opowiadając o tych ostatnich obalił kolejny mit, jakoby miałaby tam być prowadzona przeróbka paliwa atomowego, a specjalnie pojemniki miałyby być chowane w piwnicy. W rzeczywistości mogły to być po prostu materiały światłoczułe, które musiały być przechowywane w odpowiednich warunkach, a nie ukrywane przez ludzkim okiem.

Spotkanie nie ograniczyło się jedynie do przedstawienia historii Czarnobylu i pobliskiego miasta, ale także, co mogłoby się wydawać niemożliwe w tym miejscu, do ludzi, którzy tam mieszkają. Po katastrofie bowiem wysiedlono osoby z tak zwanej „strefy zamkniętej”, ale po czasie nieliczni postanowili powrócić do swoich domów, nawet w momencie, kiedy wywożono ich ponownie. Obecnie w sąsiednich wioskach mieszka około 40 samosiołów. Ich warunki życia są niekiedy bardzo ciężkie, bo są pozbawieni dostępu do prądu, bieżącej wody czy miejsc, gdzie mogliby codziennie zrobić zakupy. Są to przeważnie osoby starsze, które nie chciały porzucać swoich rodzinnych domów.

Na koniec mamy również informacja dla fanów serialu „Czarnobyl” – sceny nie zostały nakręcone ani w Czarnobylu, ani w Prypeciu, ani nawet na Ukrainie. Elektrownie zastąpiła inna elektrownia jądrowa z Ignaliny, a sceny miasta kręcono w północnej części Wilna.

Spotkanie z Dominikiem Wójcikiem, zrealizowano w ramach projektu „To lubię. Czytelnicy dzielą się pasjami”, który jest dofinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.