Znany pisarz gościł w Zabrzu na zaproszenie biblioteki.
Czytelnia zabrzańskiej biblioteki już dawno nie przeżyła takiego
oblężenia. Nie tylko dlatego, że Andrzej Stasiuk jest laureatem Nike i
wielu innych prestiżowych nagród. To osobowość pisarza i jego podejście
do życia przyciągnęły tłum młodych ludzi. Wyrzucano go z kolejnych
szkół. Ostatecznie skończył… siedem klas podstawówki. Jak twierdzi,
pomogło mu to w samodzielnym odkrywaniu otoczenia.
– Literatura nie żywi się wykształceniem tylko mądrością głupiego
Jasia, który jest ciekawy świata – mówił Andrzej Stasiuk. Traktuje ją
jak przedłużenie szkolnej biblioteki w pierwszych klasach podstawówki,
kiedy tak bardzo wierzymy w książkowe historie.
– W mojej szkole biblioteka była azylem ciszy. Jak we śnie można było
błądzić między regałami, wynajdywać dziwne tytuły, autorów, których się
nie zna – opowiadał o swoich pierwszych doświadczeniach z literaturą,
by już po chwili sprowadzić je do rzeczywistości. – Podobała mi się
bibliotekarka. Czytałem wszystko, żeby jej zaimponować – dodał pisarz.
Stasiuk nie doszukuje się filozofii tam, gdzie jej nie ma. – Powodem
moich podróży było po prostu to, że 15 minut drogi od mojego domu
otworzyli przejście graniczne. Nie można było z tego nie skorzystać –
mówi. Zanim jednak zaczął jeździć po świecie, zaliczył więzienny
epizod. – Najzwyczajniej w świecie chciałem zostać ze znajomymi na
sylwestra. Nie wróciłem z przepustki, więc mnie zamknęli. To było
kapitalne doświadczenie. Siedziałem z prawdziwymi bandziorami, ale tam
najważniejsza była narracja. Facet bez wykształcenia, z ogoloną głową,
nagle zaczyna mówić. Wskrzesza świat, opowiadając historie z życia, z
filmów, z książek. Byli tacy, którzy płacili pięć paczek fajek, żeby
móc go posłuchać – opowiada.
Po „Jadąc do Babadag" Stasiuk był na Bałkanach, niedługo ma powstać
nowa książka. Będzie to reportaż złożony z kilku kawałków. Pojawi się
też nowy sposób narracji. Stasiuk ma prostą receptę na książkę. – Świat
jest pełen znaków, które mówią dotknij tego, idź tam, zobacz to. Świat
jest po to, żeby się nim zachwycać, żeby umysł nie zasypiał – mówi.