Chciałam poznać go na nowo

Natalia Budzyńska, autorka nowej książki o św. Bracie Albercie, opowiadała w Zabrzu o kulisach jej powstawania.

Czwartkowe spotkanie autorskie z Natalią Budzyńską, dziennikarką i pisarką, było częścią świątecznego kiermaszu „Szopka z Książkami” w Miejskiej Bibliotece Publicznej, z którego 10 procent dochodu otrzyma Zabrzańskie Koło Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.

W tym roku główną atrakcją kiermaszu jest nowa książka pt. „Brat Albert. Biografia”, która ukazała się niedawno nakładem krakowskiego wydawnictwa „Znak”. Jej autorka przyznała, że zawsze miała problem z hagiografiami, czyli biografiami świętych, bowiem zwykle są one napisane patetycznym językiem, a ludzie w nich bywają odrealnieni. Natomiast w jej książce św. Brat Albert ukazany jest w mnóstwie anegdot i opowieści, które stawiają przed czytelnikiem prawdziwą osobę.

– Chciałam odnaleźć w nim żywego człowieka, który miał swoje emocje, przeżycia, dokonywał wyborów… Chciałam poznać go na nowo, ale nie tylko z hagiografii, lecz z materiałów źródłowych, czyli od ludzi, którzy go znali, choć wtedy jeszcze nie wiedzieli, że będzie świętym. Oni są najbardziej wiarygodni, bo piszą i mówią o nim bez nieznośnego lukru – mówiła pisarka.

Stąd też zamiast sztampowych portretów świętego na początku książki znalazła się niepublikowana wcześniej fotografia odnaleziona w zbiorach sióstr albertynek. Brat Albert, nieco zmęczony, zwyczajnie stoi w zniszczonym habicie, jedną ręką podpierając się na lasce, a w drugiej trzymając papierosa. Nie pozuje, tylko patrzy prosto w obiektyw.

– Od tego zdjęcia rozpoczynam całą tę historię, bo po prostu chce się koło niego usiąść, razem zapalić i pogadać – powiedziała autorka.

Rozmowa w dalszej części spotkania dotyczyła motywów i przebiegu udziału późniejszego Brata Alberta w powstaniu styczniowym, do którego dwukrotnie dołączał. W pewnym momencie między autorką a jednym ze słuchaczy wywiązała się dyskusja na temat tego, czy i na ile Adamowi Chmielowskiemu przyświecały romantyczne ideały, gdy dołączył do batalionu śmierci.

– Jego udział w powstaniu nie polegał na jeżdżeniu na koniu, patrzeniu na lewo i prawo i co najwyżej cierpieniu głodu i zimna. On tam zabijał – przekonywała Budzyńska.

Nawiązała tym do wydarzenia, w jakim uczestniczył przed swoją ostatnią bitwą, kiedy to sąd wojskowy skazał na śmierć przez rozstrzelanie jednego z dowódców dużego oddziału powstańczego, który dopuszczał się gwałtów, rabunków i pijaństwa. Adam Chmielowski mógł być wówczas w grupie wykonawczej wyroku.

Spotkaniu autorskiemu towarzyszyła projekcja filmu dokumentalnego pt. „Adam Chmielowski – Brat Albert. 7 obrazów z życia”, zrealizowanego przez Muzeum Historii Polski w Warszawie. Film ten będzie można też zobaczyć w następne dni podczas kiermaszu, który trwać będzie: 15 grudnia w godz. 10.00-18.00 i 16 grudnia w godz. 9.00-14.00.

 Szymon Zmarlicki

„Gość Gliwicki” nr 51-52/2017