Rudzianka z zabrzańskiego klubu pokazuje w Biskupicach…
Iwona Wolańska-Stachura jest z wykształcenia prawnikiem prawa administracyjnego, tłumaczem języka angielskiego i francuskiego, a także dziennikarzem. Pracuje w firmie informatycznej, zaś jej hobby to jazda konna w stylu western, nauka języka japońskiego i… Śląsk – ten jeszcze obecny, ale szybko odchodzący do historii. Stara się go zachować na płótnie, bo malarstwo to jej największa pasja.
– Maluję w domu głównie w nocy, bo tylko wtedy mam potrzebną ciszę i spokój – mówiła podczas otwarcia wystawy swych prac w galerii ratuszowej Miejskiej Biblioteki Publicznej (Zabrze-Biskupice, ul. Bytomska 28). – Przyzwyczaiłam się do sztucznego światła i do tworzenia z „głowy”. Tylko czasem posługuję się wykonanymi przez siebie zdjęciami, by w szczegółach odtworzyć detale obiektów, które z reguły znam bardzo dobrze z podróży do pracy. Bywa, że przyglądając im się tak zwalniam samochód, że inni kierowcy na mnie trąbią. Po co oni tak pędzą?
Mieszka w Rudzie Śląskiej, malować zaczęła będąc uczennicą tamtejszego III Liceum Ogólnokształcącego. Pamięta lekcje prowadzone przez znakomitego pedagoga plastyki, jego ciekawe dodatkowe pozalekcyjne zajęcia. Potem miała dłuższą przerwę aż do czasu wstąpienia w szeregi zabrzańskiego klubu artystów nieprofesjonalnych Grupa 18-Obsydian. To tam zaczęła znów systematycznie tworzyć. Wzięła udział w kilku konkursach m.in. w Katowicach (w Szybie Wilson) i Rudzie Śląskiej oraz wystawach zbiorowych. Obecna, zabrzańska jest pierwszą indywidualną.
– Tak, wiem że postindustrialna tematyka mych prac jest nieco zaskakująca, bo kobieta bardziej kojarzona jest z malowaniem kwiatów, pejzaży przyrody czy portretów. Nie stronię od takich tematów, ale mnie właśnie najbardziej pociąga ten miejski Śląsk. On dosłownie znika na mych oczach. Chcę go zachować pędzlem, uwiecznić jego specyficzny klimat na płótnie. (l)