W Zabrzu, póki co, bezdomni nie mogą wypożyczać książek. Do ubiegłego tygodnia – z powodu braku wpisu o zameldowaniu w dowodzie osobistym – nie mogli również korzystać z części czytelni.
Do redakcji GŁOSu zwrócił się Czytelnik, żaląc się na dyskryminację,
jakiej padł ofiarą w Czytelni Ogólnej Miejskiej Biblioteki Publicznej w
Zabrzu z powodu swej bezdomności. – Wstęp do czytelni multimedialnej
mają wyłącznie posiadacze karty czytelnika. Odmówiono mi jej wyrobienia
z powodu braku w dowodzie osobistym miejsca zamieszkania – denerwuje
się bezdomny.
Taka miłość do literatury na tle ogólnego spadku czytelnictwa skłoniła
redakcję do przyjrzenia się problemowi. Z rozmowy z zastępcę dyrektora
MBI, Andrzejem Górą wynika, że karta biblioteczna wymagana jest
bezwzględnie od osób wypożyczających książki, ponieważ jest to jedyny
sposób na dotarcie do osób niezwracających wypożyczonych książek.
– Nasza placówka jest jedną z nielicznych w województwie, które
korzystają z pomocy windykatorów (firm – osób odzyskujących dług, a w
przypadku biblioteki książkę). Bez znajomości miejsca zamieszkania
ewentualnych nierzetelnych czytelników, dotarcie do nich byloby
niemożliwe – tłumaczy Góra, dodając, że podobne wymagania w przypadku
czytelni multimedialnej są jednak nieporozumieniem. Obiecał natychmiast
polecić jej kierownictwu, by podobnie jak w przypadku czytelni
„tradycyjnej" umożliwiło korzystanie z niej każdemu, bez obowiązku
okazywania dokumentów. – Przecież komputera nikt nam nie wyniesie –
żartuje dyrektor Góra. – Kwestię wydawania kart bibliotecznych osobom
bez meldunku też będziemy musieli rozwiązać w najbliższym czasie, gdy,
podobnie jak już jest w innych krajach Unii, z dokumentów tożsamości
zniknie rubryka informująca o miejscu zamieszkania. (eska)
korzystają z pomocy windykatorów (firm – osób odzyskujących dług, a w
przypadku biblioteki książkę). Bez znajomości miejsca zamieszkania
ewentualnych nierzetelnych czytelników, dotarcie do nich byloby
niemożliwe – tłumaczy Góra, dodając, że podobne wymagania w przypadku
czytelni multimedialnej są jednak nieporozumieniem. Obiecał natychmiast
polecić jej kierownictwu, by podobnie jak w przypadku czytelni
„tradycyjnej" umożliwiło korzystanie z niej każdemu, bez obowiązku
okazywania dokumentów. – Przecież komputera nikt nam nie wyniesie –
żartuje dyrektor Góra. – Kwestię wydawania kart bibliotecznych osobom
bez meldunku też będziemy musieli rozwiązać w najbliższym czasie, gdy,
podobnie jak już jest w innych krajach Unii, z dokumentów tożsamości
zniknie rubryka informująca o miejscu zamieszkania. (eska)