Werner Szczepanik, choć w 1960 roku wstąpił do Grupy 18-Obsydian, potem przez kilkadziesiąt lat tworzył poza klubem. Teraz, gdy powrócił, od razu miał kilka indywidualnych wystaw. Jako ostatnią swą ekspozycję – w to jednak nikt nie wierzy, bo Szczepanik jest płodnym artystą – otworzył w biskupickiej Galerii Ratuszowej Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Zabrzu. Prezentuje na niej (do 15 sierpnia) lubiane przez znajomych z Niemiec pejzaże oraz śląskie scenki rodzajowe i architekturę.
– Przez wiele lat byłem poza klubem, bo mialem wiele obowiązków zawodowych związanych z projektowaniem budowlanym – tłumaczy swe „odejście". – Nigdy jednak malowania nie zarzucilem, tworzyłem w domowym zaciszu dla znajomych i przyjaciól. Teraz, gdy już mam swoje lata (Szczepanik urodził się .w 1935 roku) i nie muszę pracować, powróciłem do czynnego udziału w klubowych zajęciach. Co z tego malowania mam? Satysfakcję. Wielką satysfakcję!
Obrazy Szczepanika urzekają dokładnością w odtwarzaniu detali. Są także misterne, jeśli chodzi architektoniczne szczegóły. Cenione są za specyficzny śląski klimat. Niedawno pokazywane były na indywidualnej wystawie w Biurze Wystaw Artystycznych w Krynicy Górskiej. Pejzaże natomiast (artysta uważa, że namalował ich już około czterdzieści) „zabierają" do swych kolekcji znajomi i rodzina.
Obrazy Szczepanika urzekają dokładnością w odtwarzaniu detali. Są także misterne, jeśli chodzi architektoniczne szczegóły. Cenione są za specyficzny śląski klimat. Niedawno pokazywane były na indywidualnej wystawie w Biurze Wystaw Artystycznych w Krynicy Górskiej. Pejzaże natomiast (artysta uważa, że namalował ich już około czterdzieści) „zabierają" do swych kolekcji znajomi i rodzina.
(jak)