Strofy pełne tęsknoty

Nostalgiczne, pełne uroku, subtelności i emocji – wiersze Izoldy Kwiek zachwycają i poruszają. Tymi najnowszymi, zebranymi w tomiku „Tabor Izoldy", autorka udowodniła, że jest dojrzałą poetką. Z czytelnikami spotkała się w Muzeum Górnictwa Węglowego. Popołudnie z poezją i muzyką romską zorganizowało MGW i Miejska Biblioteka Publiczna.
– Przekaz słowny to element tradycji romskiej. W ten sposób od pokoleń
żyje pamięć o romskich rodach. Natomiast uczucia są wyrażane w
piosenkach i wierszach
– mówi Henryk Sikora z biblioteki.
Wiersze Izoldy Kwiek czytała Urszula Potyka z MGW. O oprawę muzyczną
spotkania zadbał zespół Gipsy Boys pod kierunkiem Władysława „Lesiako" Kwiatkowskiego. A tańczyła córka pani Izoldy – Śnieżyna.
Zaś dopełnieniem spotkania była wystawa zdjęć naszego redakcyjnego
fotoreportera Arkadiusza Goli – „Romowie". Warto podkreślić, że Arek
Gola od lat fotografuje Romów, zatrzymując w kadrze ważne chwile w ich życiu.
Robi to z wyczuciem i oddaje klimat barwnego życia Romów.
Izolda Kwiek mieszka i pracuje w Rudzie Śląskiej Orzegowie jako
asystentka w miejscowej szkole podstawowej. Jest tancerką i pieśniarką w
założonym przez siebie zespole dziecięcym Tabor. Wiersze zaczęła pisać,
gdy miała 9 lat. Mimo to, jak mówi, nigdy nie chciała zostać pisarką.
– Moim marzeniem było zostać adwokatem albo lekarzem. Ale piszę niemal
całe życie i tak jakoś wyszło, że piszę wiersze. Śnią mi się te wiersze
po nocach. Budzę się w nocy i muszę coś napisać –
opowiada z uśmiechem
Izolda Kwiek.
Inspiruje ją wiele rzeczy: kwiaty, miłość, radość, smutek, dzieci. W jej
wierszach można wyczuć tęsknotę za lasem, za ogniskiem. Bardzo wyraźna
jest też w nich romską dusza i romskie serce. Bo Izolda Kwiek niemal wszystko
zawdzięcza swojej matce, która już we wczesnym dzieciństwie nauczyła ją szacunku do tradycji i opowiedziała historię Romów. Kobieta dzięki temu
wie, co jest w życiu naprawdę ważne. I o tym pisze.
Co ważne, wszystkie wiersze Izolda Kwiek pisze po polsku.
– Nie ma zbyt wielu twórców w literaturze romskiej, którzy pisali lub
piszą po polsku
– podkreśla Henryk Sikora.
Maria Olecha